
Nie tak znowu dawno na ekrany wbił się nowy film Johna Favreau, w ojczyźnie hamburgera znany jako Cowboys & Aliens. U nas ktoś postanowił spolszczyć tytuł na Kowboje & obcy. Ech… Dobra, ja wiem, że większość kinomanów ma zaimpregnowany w łepetynie zestaw konotacji i jak słyszą angielskie słówko „alien”, to od razu w umyśle stają im obrazy obłego, czarnego stwora, barczystej brunetki i decydujących starć. O ile jednak w tamtym przypadku „obcy” sprawdzał się świetnie jako rodzimy odpowiednik, o tyle tutaj brzmi ociupinę nieporadnie – gdybym nie słyszał wcześniej o filmie, tytuł nasunąłby mi raczej skojarzenia z dramatem historycznym o ciężkim losie imigrantów na dzikim zachodzie, niż z radosną przygodówą o kowbojach napieprzających się z kosmitami. Ano właśnie, kosmitami – komuś by odpadło coś witalnego, gdyby polski tytuł brzmiał po prostu Kowboje i kosmici? Nie dość, że brzmi frywolniej i z miejsca kieruje umysł widza na właściwe tory, to jeszcze gratisowo całkiem fajna aliteracja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz